Katowice – Batman Was kocha!

Fakt, że Katowice obradzają w kolejne knajpki, restauracje, kawiarnie i kawiarenki  jak wrzucony do miski z wodą mogwai, nie jest żadną tajemnicą ni rewelacją. Atrakcyjnych miejsc, gdzie w miły sposób spędzić można popołudnia i wieczory, przybywa z każdym miesiącem. I nie mówię w tym momencie o mekce imprezowiczów, jaką już jakiś czas temu stała się ulica Mariacka. Nie tym razem. Warto wiedzieć, że najciekawsze rzeczy dzieją się tak naprawdę nieco dalej od słynnego piwno-wódczanego szlaku.

Zdjęcie-0497Swego czasu, podczas jednego z takich pubowo-klubowych spotkań towarzyskich, narzekałem, że mimo całej tej fajności stolicy Górnego Śląska, brakuje mi tutaj miejsca wyjątkowego, adresowanego bardziej… do mnie jako geeka, pożeracza popkultury. No bo cóż mi z kolejnej bajeranckiej kafejki, skoro jest ona po prostu kolejną bajerancką kafejką, natomiast nie ma w niej elementu, który każe mi (tak, każe to najlepsze słowo) wracać tam minimum raz w tygodniu? Ja potrzebuję czegoś więcej. Zawsze pragnąłem własnej przestrzeni w tych rozkwitających, wciąż młodych Katowicach. I naprawdę nie chodzi mi o nowy, porządny rockowy klub (choć taki też by się przydał), a raczej o prawdziwy port kosmiczny dla mojego geek-starshipu.

Zdjęcie-0495Aż tu pewnego dnia (jakoś tak w połowie zeszłego tygodnia), moje radary wychwyciły dziwny sygnał z galaktyki, którą dawno już spisałem na straty, jako kolejną projekcję moich nieposkromionych marzeń… Ale po kolei. Przelatując od niechcenia w dół niekończącej się facebookowej ściany, przedzierając się ze znudzeniem przez słodkie kotki, zbywając kpiącym uśmieszkiem doniesienia z naszego politycznego gabinetu osobliwości, ignorując mniej lub bardziej zabawne obrazki, z łapczywością poszukiwałem inspirujących newsów z dziedziny muzyki, literatury i komiksu. Dowiedziałem się między innymi, że filmowy Spider Man wyrwał się wreszcie ze stalowych objęć Sony Pictures i wylądował w Marvel Studios, gdzie jego miejsce. W ten sposób zyskaliśmy pewność, że zobaczymy go u boku The Avengers i nadzieję na jego pierwszy porządny solowy obrazek. Dobrze. Przyznać muszę, że wzbudziło to mój entuzjazm, choć przecież nigdy nie deklarowałem się jako wielki fan Spideya (ta jego nieznośna lekkość bytu, to irytujące gadulstwo w sytuacjach śmiertelnie kryzysowych…). No dobrze, ale do rzeczy. Między Pajęczakiem wyzwolonym, a świeżymi wizualizacjami wyglądu Visiona z nadchodzącego The Avengers: Age of Ultron, przed oczami mignęła mi informacja o nowej klubokawiarni Allboom. Zapewne nie kliknąłbym w odnośnik prowadzący do jej facebookowego profilu, gdyby nie solidne uderzenie świadomości, że niemalże w samym centrum Katowic otwarto mi właśnie miejsce całkowicie podporządkowane estetyce komiksowej…

Zdjęcie-0496Najpierw pomyślałem, że to jakieś złudzenie, bo klubokawiarnia dla miłośników komiksu brzmi jak mokry sen geeka. Przed moimi oczami pojawiły się błyskawiczne wizje miejsc jakich wiele, zaaranżowanych zupełnie bez polotu, gdzie pewien kierunek jest jedynie zasygnalizowany, ale nie idą za nim żadne zdecydowane ruchy. Tak jak te pseudopeerelowskie knajpy, w których z głośników bije nowoczesny, dyskotekowy łomot, zamiast szlagierów Czerwonych Gitar i Skaldów. Albo knajpy dla fanów fantasy, które, po hucznym otwarciu, okazują się kolejnymi piwożłopalniami dla długowłosych piwożłopów.

Zdjęcie-0498Pierwsza wizyta w Allboomie zdzieliła w gębę mój sceptycyzm niczym Batman swojego sidekicka Robina w popularnym memie. Kupiony zostałem od samego wejścia. Kupili mnie tym olbrzymim muralem z dumnie wyprężonymi sylwetkami członków Justice League of America, kupili mnie tematycznymi stolikami, z których każdy dedykowany jest innemu wydawnictwu, kupili mnie gablotami, z których wygrzebać można swój ulubiony komiks i oddać się uroczemu eskapizmowi przy przepysznej kawie. Idea Supermana na drzwiach męskiej toalety i Wonder Woman na drzwiach damskiej również mnie ujęła. Wchodzisz jako Clark Kent, a wychodzisz…

W Allboomie trudno o nudę. Oprócz samego czytania, tudzież przeglądania kolorowych zeszytów, bądź wyeksponowanych za barem albumów, można posłuchać dobrej muzyki z winyla, a panująca tam atmosfera sprzyja długim rozmowom.

Zdjęcie-0494Kawa jest pyszna, czekolada również, a ilości napojów w kubkach są bardzo uczciwe (adekwatne do cen). Właściciele zapowiadają, że menu będzie się sukcesywnie poszerzać, dojdą również nalewaki z piwami rzemieślniczymi (amatorzy koncernowych sikaczy, nie macie tu czego szukać).

Allboom ma jeszcze jeden, bardzo poważny atut – mimo, iż na pozór skierowany wyłącznie do miłośników sztuki komiksowej, tak naprawdę nie jest miejscem, w którym osoba nie mająca z komiksem wiele wspólnego, mogłaby się czuć jak ciało obce. To olbrzymi plus.

Zdjęcie-0493

Zdjęcie-0492

 

 

 

 

Chciałbym wróżyć Allboomowi sukces. Byłoby idealnie, gdyby faktycznie zaczęli tu trafiać ludzie poszukujący po prostu nowego lokalu, w którym świetnie można spędzić czas. Zapewniłoby to lokalowi ruch, który jest przecież gwarantem przetrwania w każdej branży.

Zdjęcie-0499Oczywiście, byłbym również niezmiernie rad, gdyby Allboom stał się przestrzenią, w ramach której mogłyby się odbywać komiksowe mini konwenty. Miejsce na to jest – lokal nie jest wcale taki mały. Jakże brakuje mi takich imprez na Górnym Śląsku. Moja wyobraźnia podsuwa mi wizje niewielkich cyklicznych cosplayowych eventów, spotkań z autorami, warsztatów, giełd…

No dobra, a jak trafić do Allboomu? Nic prostszego. Lokal mieści się przy ulicy 1 Maja 46, czyli jakieś 15/20 minut spacerem i 4 przystanki od rynku, jeśli wybieramy tramwaj. Kierujemy się oczywiście w stronę Katowic – Zawodzia i Uniwersytetu Ekonomicznego. Miły spacer, bądź krótka przejażdżka – choose wisely.

Zdjęcie-0500

Jedna uwaga do wpisu “Katowice – Batman Was kocha!

  1. Cóż. Generalnie jest tam nudno i drogo. Piwo okropne, a cena za pszeniczne 9 zł., to jak na lokal który ani nie jest w centrum, ani nie jest luksusowy to przesada, zapomnij o paragonie. 🙂 Nie da się raczej wróżyć im dłuższej przyszłości. Po 21-wszej już czekają aż się wyniesiesz, bo zamykają. Panowie lokal jest dla ludzi a z takim podejściem, to chyba jest dla Was. Skoro stać Was na takie postępowanie – rozumiem. Muzyka w lokalu, też robi swoje, a te nijakie smuty zostawcie sobie dla siebie. Nie polecam, chyba że zmieni się polityka działania.

Dodaj komentarz